czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 4

Jego usta z pożądaniem przyległy do moich a ja czułam jak moje ciało po prostu się roztapia. Wplatam palce w jego włosy i przyciągam go bliżej. Jeszcze nikogo tak bardzo nie pragnęłam. Nikogo. Popycha mnie lekko na łóżko i kładzie się na mnie, i całujemy się nie zważając na otaczający nas świat. Liczymy się teraz tylko my. Jeszcze z nikim się tak nie czułam i mimo, że znam go naprawdę krótko to jednego jestem pewna. Pragnę go, pragnę tak mocno, że kiedy tylko widzę jego twarz, uśmiech sylwetkę to moje serce bije stanowczo za szybko a ja nie mogę z tym nic zrobić, bo chyba nawet nie chce. Zaciągam się zapachem jego kremu do golenia, szamponu i dodatkowo ... jego samego. Ta mieszanka przyprawia mnie o przyjemny dreszcz który właśnie przebiegł po całym moim ciele. Jego ręce błądzą po moim brzuchu biodrach a on lekko unosi moją sukienkę i powoli przesuwa palcami po udach, czuje jak jego zarost lekko grapie mnie po policzku a później po szyi, kiedy tam zaczyna obsypywać mnie gorącymi pocałunkami. Powoli, rozkoszując się tą chwilą, jego bliskością odpinam mu koszulę, zrzucam ją i tym razem to ja błądzę po tego nagim torsie. Ma wspaniale wyrzeźbione ciało nad którym musiał sporo czasu pracować. Czułam pod opuszkami palców każdą linię jego klatki piersiowej i brzucha.  Jego usta są słodkie jak miód, delikatne, namiętne. I wiem po sposobie w jaki mnie całuje, że pożąda mnie tak samo mocno jak ja jego. Ale naglę wszystko mija. David sztywnieje i momentalnie czar pryska. Oboje słyszymy donośny głos Dantego i dźwięk zamykanych drzwi.
- Wróciłem - powiedział głośno, jak zwykle kiedy wracał do domu. Szybko zepchnęłam z siebie chłopaka i rzuciłam w niego jego czarną koszulą, którą podniosłam z podłogi.
- Łap - powiedziałam a chłopak lekko zdezorientowany chwycił ubranie w locie i założył na siebie szybko zapinając wszystskie guziki. Słychać było kroki Dantego wchodzącego po schodach i zmierzającego do mojego pokoju. Poprawiłam sukienkę i popatrzyłam na Davida. Wyglądał nieziemsko w zmierzwionych włosach i lekko pogniecionej koszuli. Uśmiechnął się do mnie lekko i popatrzył mi w oczy z pożądaniem tak wyraźnym że po moim ciele przebiegł dreszcz. Chłopak powoli wstał i skierował się do drzwi, kiedy je otworzył oboje ujrzeliśmy Dantego z uśmiechem na twarzy,
- Widzę, że sobie rozmawialiście. - powiedział i wszedł wolnym i pewnym siebie krokiem do mojego pokoju. Gdy tylko wiedział co kryło się za słowami " rozmawialiście sobie " ... - Davidzie, nie myślałem, że jesteś taki hojny w stosunku dla fundacji. Bardzo rzadko widuję ci na balach a dziś ... hmm... jestem z ciebie dymny. - powiedział pewnym siebie i władczym głosem mężczyzna. Kiedy usłyszałam ostatnie słowa zaczęłam się zastanawiać od jak dawna nie słyszałam takich słów skierowanych do mnie. David grzecznie podziękował ojcu i razem gawędząc wyszli. Poszłam pod prysznic i założyłam ubrania które znalazłam w szafie bo mimo, że była druga w nocy to wcale nie byłam senna. Upięłam włosy w wysoki kok i chwytając moje słuchawki zeszłam cicho na dół, otworzyłam drzwi i poszłam się przejść.
 Mimo ze, było lato ta noc była na prawdę chłodna, ciekawe, że nie zauważyłam tego na balu. Szłam wąską ścieżką zwiedzając okolice mojego nowego " domu". Chociaż byłam tu dopiero parę dni wydawało mi się to wszystko jakieś takie niemożliwe. Było inaczej niż w przypadku poprzednich rodzin zastępczych. Inni traktowali mnie gorzej bo wiedzieli skąd jestem i myśleli, że będą mogli mnie tak traktować, wykorzystywać, ale się pomylili a kiedy dotarło do nich, że wbrew ich oczekiwaniom też mam uczucia i swoje zdanie a także podły charakter oddawali mnie z powrotem zwalając całą winę na mnie. Nie zaprzeczałam, bo po co ? W końcu komu by uwierzyli bogatym i szanowanym ludziom czy zbuntowanej nastolatce z domu dziecka? Ale tu czułam się inaczej. Tu nie byłam gorsza od Davida ani Dantego choć czasem dało się odczuć jakbym była zupełnie z innej bajki. Traktowali mnie na równi z nimi i dzięki temu byli nielicznymi których darzyłam szacunkiem choć nie okazywałam tego zbyt często. Dlaczego? Bo po prostu nie potrafiłam, nie byłam do tego przyzwyczajona ale starałam się a chyba to się liczy?
 Spacerowałam myśląc tak o domu, rodzicach i poprzednim zyciu w którym byłam szczęśliwa. Rodzice ... Nigdy nie zapomnę dnia w którym płacząc wróciłam ze szkoły bo wtedy dostałam pierwszą jedynkę. Teraz to wydaje się takie nieważne w porównaniu z moim życiem ale w końcu byłam mała i nie miałam pojęcia co się wydarzy później. Weszłam zapłakana do domu, rzuciłam plecak na podłogę i wbiegłam do kuchni pewna, że jak zwykle znajdę tam mamę która będzie gotować obiad i mnie pocieszy, ale zamiast tego zobaczyłam moją ciotkę Jenne rozmawiającą z policjantami. Miała łzy w oczach a kiedy mnie zobaczyła uściskała mnie i płakała jeszcze mocniej co wydało mi się dziwne w końcu nigdy za sobą nie przepadałyśmy mimo, że na prawdę się starałam.
- Co się stało? Gdzie mama i tata ? - zapytałam lekko klepiąc ciotkę po plecach. Policjanci patrzyli na mnie z wyraźnym żalem w oczach a ja nie wiedziałam czemu.
- Kochanie, twoi rodzice mieli wypadek samochodowy ale nie policja nie znalazła ich ciał, nie wiadomo co się z nimi stało. - powiedziała łkająca ciotka i ja odsunęłam się od niej i popatrzyłam dużymi oczami do których napływały mi łzy. Usiadłam wtedy na podłodze tam gdzie stałam i z myślą, że rodzice mnie zostawili chociaż obiecali, że zawsze będziemy razem, zaczęłam cicho płakać.
 Później wszystko odbywał się jak we śnie. Jedyną krewną która mi pozostała była ciotka Jenna ale ona mnie nie chciała była zbyt zajęta swoim życiem i w dniu kiedy przywiozła mnie pod dom dziecka znienawidziłam ją z całego serca i nigdy się już z nią nie widziałam. Zostałam sama ...
  Serce zakuło mnie na wspomnienie o tym dniu i im dłużej o tym myślałam po prostu wiedziałam, że kiedy nadarzyła się okazja aby bez wyrzutów sumienia pozostawić mnie moi rodzice z niej skorzystali. Szłam dalej tym razem chodnikiem oddalając się od domu w stronę cmentarza. Sama nie wiem czemu tam chodziłam. Może myśl, że rodzice nie żyją była mniej bolesna niż to, że po prostu mnie zostawili. Z biegiem czasu tęsknota za nimi zamieniła się w nienawiść. Chodziłam po cmentarzu a drogę oświetlały mi tylko pojedyncze znicze postawione na pamiątkę o zmarłych. Kiedy popatrzyłam na zegarek była godzina 4 i postanowiłam wrócić. Droga z powrotem minęła mi dużo szybciej i kiedy już miałam wejść do domu zatrzymał mnie głos pewnej dziewczyny z poprzedniego domu. Odwróciłam się lekko i stanęłam na przeciwko trochę wyższej ode mnie i zielonookiej blondynki.
- Ty jesteś Caroline ? - zapytała z jak dało się zauważyć sztucznym uśmiechem.
- Car. - odpowiedziałam pewnym siebie głosem i zdjęłam słuchawki z uszu lekko poirytowana, że ktoś mi przeszkadza. Czułam, że nie zostaniemy najlepszymi przyjaciółkami. - A ty to ...?
- Jestem Alison ale dla przyjaciół Ali. - uśmiechnęła się do mnie tym razem bardziej szczerze. - Miło cię pozanać, w końcu wiele o tobie słyszałam . - powiedział i popatrzyła mi w oczy z wrednym uśmieszkiem. Nie wiedziałam kto jej o mnie mówił ale miałam to gdzieś. Byłam zmęczona tym spacerem.
- Tak, dzięki ale muszę już iść jest dość późno ... albo wcześnie, zależy jak na to patrzeć i jestem zmęczona, więc na razie. - powiedziałam i nie dając jej dojść do słowa odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę domu, usłyszałam jak krzyknęła tylko " Jeszcze się niedługo spotkamy " a ja nie zastanawiając się nad jej słowami weszłam do domu, zamknęłam zamek i poszłam na górę, przebrałam się w piżamę później położyłam się do łóżka a niedługo potem już spałam.

_____________________________________________________________________________

Czytasz = Komentujesz :)

4 komentarze:

  1. Swietne czekam na kolejny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest świetnie, jednak jeszcze trochę mogłabyś zwolnić tempo akcji ;) Czekam na kolejny rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze super się czyta,czekam za kolejnym rozdziałem oczywiście :P

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo fajnie się czyta..
    już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
    zaobserwowałam i liczę na rewanż :)
    http://pisane-olowkiem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń