środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 7

Tego dnia powiedzieć, że miałam mętlik w głowie to spore niedopowiedzenie. Sama nie wiedziałam już co myśleć o Davidzie który jeszcze niedawno powiedział mi że mnie kocha i o Samie, uroczym chłopaku przy którym czułam się bardziej niż bezpiecznie. Miał w sobie coś takiego jakby mgła odcinająca mnie od szarej rzeczywistości która mnie po prostu otulała i zapewniała mi bezpieczeństwo. Ale w tej chwili nie potrafiłam powiedzieć czego chcę albo w tym wypadku kogo. Sama nie wiedziałam czemu ale chyba pokochałam Davida ale czułam też coś do Sama. Nie miałam pojęcia co robić a zając moje życie wiedziałam, że co bym nie wybrała i tak zwiastuje to coś złego.
Dziś od kiedy wstałam miałam dziwne wrażenie, że stanie się coś złego ... Ale szybko zwalczyłam te uczucie kiedy wstałam i poszłam pod prysznic. Zmyłam z siebie resztki senności które pozostały we mnie i po 15 minutowym prysznicu wyszłam z łazienki jak nowo narodzona. Ubrałam czarny podkoszulek i krótkie jeansowe spodenki z ćwiekami na kieszeniach a później skierowałam się w stronę lustra. Jeszcze raz przemyłam twarz chłodną wodą i popatrzyłam w swoje odbicie. Nic nadzwyczajnego. Niska dziewczyna z piwno - zielonymi oczami, czerwonymi włosami i kolczykiem pod wargą. Taka sama jak tysiące innych na świecie więc dlaczego to akurat mnie przydarzają się wszystkie najgorsze w życiu rzeczy? Co takiego zrobiłam? Ostatni raz spojrzałam w swoje puste odbicie i odeszłam od lustra kierując się w stronę mojej sypialni. Zrobiłam lekki makijaż w którego skład wchodziły czarny tusz i eyeliner. A później zeszłam na dół. 
Popatrzyłam oniemiała przed siebie. To chyba kurwa sen. Przede mną siedziała przy blacie kuchennym Alison i popijała jak się domyśliłam aromatyczną kawę. Uniosła na mnie wzrok a na jej twarzy zagościł jadowity uśmiech. 
- Dzień dobry, kto do nas dziś zawitał? - powiedziała i dokończyła swoją kawę. Niewzruszona jej słowami na zewnątrz choć w środku miałam ochotę ją zabić podeszłam po kubek i nalałam sobie kawy. A później oparłam się o ścianę i popatrzyłam na nią upijając łyk mojego pobudzającego napoju.
- To ja powinnam o to zapytać, w końcu może się mylę ale przecież ty tu nie mieszkasz. - powiedziałam i popatrzyłam na blondynkę a jej wzrok natychmiast stwardniał. 
- Nie masz prawa tak do mnie mówić ! - tym razem nawet nie próbowała skrywać nienawiści a jej głos był ją przepełniony po granice. 
- Słonko, przecież to prawda. No chyba nie myślisz, że tu zamieszkasz tylko i wyłącznie dlatego, że spotykasz się z Davidem? - zaśmiała się lekko bo wnioskując po jej twarzy na to właśnie oczekiwała. - Na prawdę wierzysz w to, że ty się tu wprowadzisz, weźmiecie ślub i później będziecie mieć gromadkę dzieci ? - zapytałam tym razem powstrzymując się od śmiechu ale kiepsko mi to wychodziło. Alison była typem dziewczyna która ze wszelką cenę chcę się ustatkować i mieć rodzinę a ja choć krótko znałam Davida wiedziałam, że on tego na prawdę nie chce. Alison parzyłam na mnie e jej oczy dosłownie płonęły nienawiścią do mnie. Uśmiechnęłam się do niej słodko i zaśmiała się. Odwróciłam głowę bo poczułam, że ktoś mnie obserwuje i dokładnie kiedy popatrzyłam w stronę wejście do kuchni spojrzenia moje i Davida spotkały się. Wyglądał na przerażonego widząc nas obie w kuchni zwłaszcza, że Ali była naprawdę wściekła na mnie. No ale przynajmniej mi to dobrze zrobiło, miałam dziś lepszy humor. 
- Wszystko w porządku? - zapytał chłopak wciąż patrząc mi w oczy i kierując to pytanie bardziej do mnie niż do Alison. Ona też to zauważyła i wstała wyraźnie jeszcze bardziej wściekła a ile w ogóle się dało być bardziej wściekłym. Dosłownie promieniowała od niej nienawiść do mnie a ja odwróciłam wzrok od Davida i uśmiechnęłam się do niej słodko. 
- Oczywiście, że wszystko w porządku, prawda Ali ? - zapytałam z promiennym uśmiechem na twarzy. Wtedy w kulubie kiedy dowiedziałam się, że są razem Alison mnie nie doceniła. Nie wiedziała kim jestem i na co mnie stać, ale to niedługo się zmieni. Nienawiść jaką czuje do mnie teraz to nic w porównaniu z tym co będzie czuć jak już mnie lepiej pozna. 
Alison nie odpowiadając na pytanie Davida ani moje wstała i skierowała się do wyjścia. Uśmiechnęłam się i zajęłam jej miejsce, popijając kawę kiedy chłopak poszedł ją odprowadzić.  Słyszałam podniesiony głos Ali i uspokajający ton Davida, a kiedy chłopak wrócił do kuchni wiedziałam, że będę się musiała bardziej postarać żeby uprzykrzyć jej życie. 
- Co ty jej powiedziałaś? - zapytała David, no jak się spodziewałam zamierzał bronić swojej dziewczyny. - Wyglądała jakbyś jej kogoś zabiła. 
- Powiedziałam jej prawdę. 
- I co? To tyle? Jaką prawdę? - zapytał lekko oburzony moją odpowiedzią. 
- Po prostu prawdę. Nie musisz wszystkiego wiedzieć. 
- To moja dziewczyna, Car powiedz mi co jej powiedziałaś. - Choć doskonale wiedziałam że są razem to i tak jego słowa mnie zabolały. Nie mogłam wytrzymać i powiedziałam:
- Co jest z tobą do cholery nie tak?! Najpierw mówisz mi że mnie kochasz a teraz naskakujesz na mnie bo powiedziałam twojej dziewczynie co myślę. - powiedziałam i wstałam a kubek stojący na blacie się zachwiał. 
- Przepraszam Car, ja się po prostu pogubiłem ... - odpowiedział i popatrzył mi w oczy. 
- Ty się pogubiłeś? A co ja mam powiedzieć? Nie wiem nawet po jaką cholerę tu jeszcze jestem. - powiedziałam a do oczy zaczęły mi napływać łzy. Taka była prawda, nie widziałam czemu jeszcze jestem skoro nigdzie na świecie nie ma dla mnie miejsca. Popatrzyłam na niego a kiedy ruszyłam w stronę wyjścia złapał mnie delikatnie za rękę i popatrzył mi w oczy. 
- Naprawdę cię kocham. 
- Wybacz ale już dawno przestałam wierzyć w bajki. - odpowiedziałam po czym wyrwałam rękę i wybiegłam z domu.